Czarny detektyw, czarny kryminał
„The Black Monday Murders” to nietypowa seria, tak samo jak detektyw Dumas nie jest typowym policjantem. Wyróżnia go nie tylko kolor skóry i haitańskie pochodzenie. W jego rodzinie praktykowano wudu, a mistyczne zwyczaje nie są mu obce. Widzi i rozumie więcej, niż jego koledzy, co dawało wiele razy nieoczekiwane efekty w śledztwach, gdzie zawodziły tradycyjne metody. Tym razem trafia jednak na sprawę dużo potężniejszą, niż afroamerykańskie wierzenia. Tajemnicę o mistycznym charakterze, która wydaje się go przerastać.
Detektyw w fedorze trafiający na przedziwny mord rytualny zdaje się pakować w śledztwo rodem z historii grozy i kryminału noir. Jonathan Hickman pożenił jednak śledztwo przesączone okultyzmem z klimatami spiskowymi i finansowymi. Fabuła łączy wielkie kryzysy finansowe z działaniem wyższych sił, a bankowe potęgi z mistycyzmem. Detektyw Dumas trafia na tajemną wiedzę o tym, jak działa ‚wolny świat’, wiedzę, która zatrzęsie jego pojmowaniem rzeczywistości.
Coś dla fanów „Fatale”
Opowieść Hickmana jest gęsta i ciężka, czyli taka, jak powinna być w podobnej opowieści. Autor sprawnie łączy tu mistycyzm z ekonomiką, spiskową teorią dziejów i znaną dobrze historią branży finansowej – także najnowszą. Smolista gęstość tej historii jest dla mnie zaskoczeniem, bo marvelowskich występów tego scenarzysty nie oceniam zbyt wysoko. Sama historia momentami zdaje się go lekko przerastać, bo dla wytłumaczenia wymyślonych reguł, rządzących mistycyzmem pieniądza, wprowadził do komiksu sporo metatekstów. Wzbogacają one historię, zdejmują z niego ciężar ekspozycji, ale choć są narracyjną drogą na skróty, to i tak część z nich wypada dość bełkotliwie.
Komiks nie miał by swojej siły rażenia gdyby nie jego strona wizualna. Odnosiłem czasem wrażenie że jest przegadany, irytowało mnie lekko kopiowanie poszczególnych rysunków, ale realistyczna kreska Tomma Cokera idealnie sprawdza się w tej opowieści. Idealnym uzupełnieniem kreski pozostają zresztą kolory Michaela Garlanda. Być może nieco przesadzę z komplementami, ale na użytek tego komiksu udało się stworzyć ekipę o niewiele mniejszym potencjale niż team Brubaker & Phillips.
Urok dawnego Vertigo
Pierwszy tom nowej serii (start w USA miał miejsce w minionym roku) to kolejny mocny strzał z Non Stop Comics. Autorzy idealnie trafiają tu w tony, które lubię, i chociaż widzę pewne niedoskonałości narracyjne, to czuję się zaintrygowany. Oczywiście – to dopiero pierwszy tom, i fabuła dopiero się rozkręca, ale wiem, że jest na co czekać. „The Black Monday Murders” przekona do siebie fanów kryminału i klimatów paranormalnych, którzy prawdopodobnie – tak jak ja – odnajdą tu sporo uroku o charakterze, z którego niegdyś słynęło Vertigo.