Godne dziedzictwo
Uncharted już za niecały miesiąc doczeka się dodatku. Pierwotnie mówiło się o DLC, teraz wiadomo, że bonus spuchł na tyle, że będzie wydany samodzielnie, jako ‚stand alone’ na nośniku fizycznym. Premiera za pasem, i Sony przedstawiło „Uncharted: Zaginione dziedzictwo”. Jako fan mogę przyznać, że jest dobrze.
Nowa gra, zgodnie z zapowiedziami panów z Naugty Dog, nie jest historią o Nathanie Drake’u – jego przygody skończyły się z częścią czwartą, zwieńczającą cykl. Do dyspozycji gracza oddano więc znaną już Chloe Frazer – też poszukiwaczkę przygód, o ile pamiętam nieco narowistą i pyskatą, w sam raz na protagonistkę tej serii.
Uncharted: Zaginione dziedzictwo – Nihil novi…
Dodatek/gra przenosi nas tym razem do Indii, gdzie poszukujemy starożytnego artefaktu, związanego z hinduistycznym bóstwem. Od strony wizualnej – nie można nic zarzucić, to ponownie ten sam, piękny świat, gdzie szczyty gór czy wieży świątyni zasnuwają mgły, a na niebie kluczami latają egzotyczne ptaki. Tak samo od strony rozgrywki – to sprawdzony system walki, z taktycznymi strzelaninami z za osłon i możliwością skradania. To też zagadki, a także eksploracja antycznych ruin. Tak samo jak w czwórce – i tu dodano możliwość korzystania z jeepa i jego wyciągarki, a więc co jakiś czas boksujemy po błocie, szukając właściwej trasy. Gdy nie da się przemierzyć trasy inaczej, to korzystamy ze sprawdzonej już linki do huśtania się jak Tarzan. Są kosmetyczne zmiany, ale wszystko to już znamy.
…ale to chyba dobrze.
Nowe „Uncharted: Zaginione dziedzictwo” to w zasadzie stare, dobre Uncharted (w wersji części czwartej), tylko że więcej tego samego. Otrzymujemy kolejną przygodę, która od strony mechaniki nie usiłuje stawiać na nowatorstwo, co w zasadzie jest chyba właściwym rozwiązaniem. Różne rzeczy można mówić o tej serii, ale nie, żeby była jakoś specjalnie nowatorska. Także w multi otrzymamy pakiet tego, co już wydano, dzięki czemu dodatek sprawdzi się jako kompletny wstęp do świata Drake’a, dla tych, którzy jeszcze z serii nie znają.
Pozostaje mieć nadzieję, że sama fabuła będzie angażująca i obfitująca w emocjonujące momenty, ale o to jestem spokojny. Naughty Dog wiedzą jak to się robi, a dali sobie dość czasu od premiery (jak mniemam), by wszystko wypadło jak należy.
No to czekamy na premierę. Ja jestem dobrej myśli.