Witamy nowego zawodnika
O „Tank Girl” i świetnych „Paper Girls” już pisałem, czas więc na zamknięcie podsumowania pierwszych premier nowego wydawcy, jakim jest Non Stop Comics. o pozostałych pozycjach pisałem co prawda już na swoim fejsowym profilu (kto nie śledzi to zapraszam), ale czas potraktować i pozostałe pozycje ‚po bożemu’.
Giant Days #1: Królowe dramy
Przyjemna obyczajówka – taka luźna i z humorem – o trójce dziewcząt z akademika. Pierwszoroczniaczki mają różne problemy, i edukacja bynajmniej nie znalazła się na górze listy. Chorują, użerają się z seksistowskimi chamami, goni je przeszłość, ale na koniec dnia zwykle wszystko kończy się dobrze. John Allison prowadzi historię zgrabnie i z wdziękiem, bez napinania się, czy udawania, że komiks ma drugie i trzecie dno. Nie – to luźna opowiastka o życiu, dojrzewaniu, emocjach, z popkulturalnymi mrugnięciami okiem i przyjemnymi dla oka rysunkami Lissy Treiman. Bałem się przegadania i kręcenia tytułowej dramy, ale jest OK. Szanuję, ale z polecaniem jestem wstrzemięźliwy, bo jestem starym dziadem, a to komiks skierowany do nastolatek, tudzież studentek. Jeśli się łapiecie demograficznie, albo uważacie że chrzanić demografję, bo studia to był fajny czas, i warto go sobie przypomnieć – to dajcie szansę. Porządny komiks, zero lipy.
Rat Queens #1: Magią i maskarą
To dla odmiany przygodówka w erpegowym stylu, będąca pastiszem high fantasy. Zamiast typowej drużyny D&D mamy drużynę nietypową, bo damską, reszta się zgadza. Krasnoludzka wojowniczka, czarodziejka, kapłanka, złodziejka niziołek. Klasyk. Klimat pokrywa się też z tym, co wyrabia się na sesjach RPG 16-latków, bo ruja i poróbstwo, masakra oraz ochlejstwo, tylko że z udziałem dam. Fachowe rysunki (choć nie jakoś szczególne), wartka narracja, tylko znowu – wyrosłem z tych klimatów lata temu, gdy pokonane orki liczyło się dziesiątkami, i generalnie bohaterowie byli zgrają bydlaków, tylko ‚dobrych’, bo na koniec dnia ratujących świat. Wolę fabułę, nastrój, wejście w świat, tu tego za dużo nie ma, ale jak tęskno wam do tych kalekich sesji, gdzie nie zważając na setting najpierw szło się do knajpy, gdzie było mordobicie, potem dostawało się quest i zaczynała się totalna jatka, to Królowe mogą was ubawić. Ja pozostałem beznamiętny, to nie seria dla mnie.
James Bond #1 Warg
Dotąd nie rozumiem, po co w tytule przetłumaczono nazwę własną, ale OK, niech będzie. Jestem fanem Bonda totalnym, i od tego komiksu się odbiłem. Nie podoba mi się drętwy, sztuczny rysunek, sterylny, odrysowany od renderów, a gdy rysownik pozwala sobie na samodzielność to odnosi porażkę. Nie przekonuje mnie punkt wyjścia fabuły, gdzie Bond zostaje wysłany do zupełnie błahej jak na jego status sprawy, ale potem się okazuje oczywiście, że cały case grozi bezpieczeństwu Wielkiej Brytanii. Nie pasuje mi, że superagent Bond nie jest zanadto szpiegiem, on po prostu prześlizguje się po sprawie, która sama się rozwiązuje. Być może to ja jestem jakiś uprzedzony, albo jestem niezdrowym psychofanem, bo wszędzie Bonda polecają, dająć mu te 8/10. Albo jest tak, że Przemek Pawełek mówi jak jest, bo w przestrzeni mniej publicznej trafiłem już parę razy na cudze stwierdzenie, że ta seria jest zwyczajnie do dupy. Czyli nie jestem sam. Czujcie się ostrzeżeni. Dla mnie to zawód podwójny, bo cenię Warrena Ellisa jako sprawnego opowiadacza i speca od podobnych klimatów, ale no cóż, bywa.
Dobry start Non Stop Comics
Generalnie debiut NSC to jedno z ważniejszych wydarzeń komiksowych tego roku, totalnie przeciwny biegun niż nieszczęsne Żółwie. Wydawnictwo Sonia Draga weszło ostro, w sprofilowany sposób, i skutecznie. Do jakości edytorskiej nie ma co się czepiać (a „Tank Gir” trzeba po prostu chwalić). Tłumaczenia w większości sprawiają fachowe wrażenie, choć zanotowałem parę głupich wpadek. Oferta ma określony charakter (dedykowany do niedopieszczonych u nas czytelniczek literatury obrazkowej) i pokrywa luki z wydawnictwa Image. Ceny są naprawdę bardziej niż przyzwoite. No i te miękkie okładeczki części serii, przez co ma się ochotę je głaskać i głaskać.
Trzymam kciuki, a Non Stop Comics szczerze życzę sukcesów. Czekam na więcej, bo z zapowiedzi mi wynika, że kolejne premiery dadzą mi jeszcze więcej frajdy.